Jaki sens ma kształcenie osadzonych? Tak postawione pytanie może na pozór wydawać się retoryczne. Wiele osób uważa, że skazani nie powinni mieć dostępu do edukacji i że łożenie na nich pieniędzy mija się celem. Niżej podpisany uważa wręcz odwrotnie. Edukacja skazanych to jeden z najistotniejszych elementów procesu resocjalizacji. A czym jest resocjalizacja? Definicja ze słownika języka polskiego mówi, że jest to „przystosowywanie kogoś do życia w społeczeństwie; przywrócenie do działania w społeczeństwie osób niedostosowanych lub takich, które utraciły kontakt ze społeczeństwem”. Idąc na skróty można powiedzieć, że edukowanie osób przebywających w izolacji więziennej prowadzi do tego, że ci, którzy zostali poddani edukacji podczas swojego pobytu za kratami, a po odbytym wyroku wreszcie znajdą się z powrotem w społeczeństwie będą wartościowymi obywatelami i więcej nie powrócą do więzienia. Tyle teoria. Praktyka w rzeczywistości wygląda inaczej.
W Polsce obecnie w instytucjach penitencjarnych przebywa ok. 73.000 osób. Niestety zdecydowana większość z nich nie korzysta z dobrodziejstw edukacji, a trzeba powiedzieć, że oferta edukacyjna polskich zakładów karnych jest dość dobra. Centralny Zarząd Służby Więziennej podaje, że w roku szkolnym 2016/2017 (nie ma jeszcze dostępnych nowszych statystyk zbiorczych) naukę formalną w 18 szkołach przywięziennych w naszym kraju pobierało 4330 skazanych. To stanowi niecałe 6% populacji. Wydaje się to być niezbyt wysoki odsetek. Oczywiście więźniowie mają również dostępne inne formy edukacji – nieformalnej i pozaformalnej. Są to na przykład kursy zawodowe organizowane ze środków POWER, różnego rodzaju zajęcia kulturalno-oświatowe czy sportowe organizowane w zakładach karnych, możliwość udziału w rozmaitych wydarzeniach edukacyjnych na terenie więzienia czy też poza nim, dostęp do biblioteki, etc. Wysiłki Służby Więziennej w tym zakresie są godne pochwały, lecz niestety nie przekłada się to na pozytywne efekty wyżej wspomnianej resocjalizacji, a konkretnie przywrócenia do działania w społeczeństwie. W Polsce odsetek recydywy penitencjarnej jest dość wysoki i według różnych źródeł waha się w przedziale 50-70%. Nie ma oficjalnych statystyk w tej dziedzinie. Autor tego tekstu z własnego doświadczenia może potwierdzić te dane.
Moim zdaniem, osoby pozbawione wolności powinny mieć organizowaną naukę na wielu płaszczyznach i na różne sposoby w możliwie jak największym zakresie. Zrozumiałym jest, że kosztuje to nas, podatników bardzo dużo, ale w ostatecznym rozrachunku leży to w naszym wspólnym interesie, gdyż utrzymanie więźniów w zakładach karnych jest jeszcze droższe niż umożliwienie im podejmowania jakiejkolwiek działalności edukacyjnej w trakcie odbywania wyroku pozbawienia wolności. Oprócz wspomnianych finansowych korzyści jakie można odnieść z faktu edukowania skazanych warto także wymienić obniżanie odsetka recydywy, który można dzięki temu osiągnąć. W Polsce nie prowadzi się żadnych badań w tej kwestii, ale prace badawcze amerykańskich naukowców jasno dowodzą, iż wyedukowani więźniowie zdecydowanie rzadziej wracają do zakładów karnych. Istnieje także duża szansa, że jeśli skazany zdobędzie kwalifikacje zawodowe, to dzięki posiadanemu fachowi spowoduje to również jego chęć pozostania na wolności i zarabiania pieniędzy w uczciwy sposób. Innym, wartym wspomnienia, pozytywnym efektem edukacji za kratami jest redukcja zachowań agresywnych. Nauka i nauczanie są swego rodzaju wentylem, poprzez który więźniowie bardzo często dają upust swoim emocjom, co przekłada się na ich spokojniejsze zachowanie.
Korzyści z edukacji więźniów mogą być zatem bardzo duże, nie tylko dla samych zainteresowanych, ale także dla nas, zwykłych obywateli. Uważam, że należy zrobić wszystko, by edukacja osadzonych była na jak najwyższym poziomie i by jak największa liczba skazanych mogła z niej korzystać.
autor: Hubert Skrzyński