Według definicji Europejskiej Unii Zatrudnienia Wspomaganego (EUSE) zatrudnieniem wspomaganym nazywamy „wsparcie dla osób z różnymi niepełnosprawnościami albo osób wykluczonych, w zdobyciu i utrzymaniu pracy na otwartym rynku pracy”. Czy zdaniem Państwa jest to definicja w pełni oddająca istotę działania trenera pracy?

W ogólnym rozrachunku tak, ale nie do końca. Najistotniejszy jest poziom funkcjonowania danej osoby i to, z czym ona ma największe problemy. Gro naszych klientów przede wszystkim ma problemy społeczne związane z działaniem ucieczkowym, wycofującym się pod wpływem stresu, gdzie nie potrafią się zareklamować – że tak powiem – sprzedać, jeżeli chodzi o siebie na rynku pracy. Często nie mają żadnych doświadczeń zawodowych albo tylko krótkie okresy zatrudnienia, więc tutaj jest też kwestia podejścia do tego, jak taką osobę zaprezentować, żeby była atrakcyjna na rynku pracy, praca nad jej poczuciem własnej wartości, nad tym, żeby uwierzyła w siebie, bo często jest tak, że nawet najbliższe otoczenie w te osoby nie wierzy.

A które jeszcze umiejętności z zakresu kompetencji społecznych byśmy tutaj wymienili? Oprócz braku sztuki prezentacji.

Komunikacja. Większość naszych klientów to są osoby doświadczające chorób psychicznych i dlatego jest takie przełożenie, ale mamy też osoby z niepełnosprawnością intelektualną. Mamy osoby, które nie czytają, nie piszą, potrafią, powiedzmy, odtworzyć swój podpis, więc tutaj też trzeba używać języka prostego, tłumaczenia. Mamy osoby, które są z dysfunkcją słuchu czy mowy, więc mamy jedną migającą osobę (trenerkę Izę), ale też szukamy rozwiązań, w jaki sposób komunikować się też nie znając migowego. I na przykład Roksana prowadzi taką osobę, gdzie znaleźliśmy rozwiązanie na podstawie prostych komunikatów pisanych. Ten klient też pracuje i nauczyliśmy go współpracować od strony pracowników, jak i pracodawcy; ta osoba jest w stanie się komunikować pomimo swoich ograniczeń. Ja bym dodała też radzenie sobie ze stresem, zaangażowanie, otwartość, elastyczność… Na pewno też tempo pracy, które jest często wolniejsze, gdzie wchodzą ograniczenia i tak naprawdę wstyd przed swoją niepełnosprawnością. To też trzeba przepracowywać, że tacy ludzie są potrzebni, że mogą być w pełni pełnosprawnymi pracownikami i faktycznie odnajdować się w czynnościach, które robią, ba, one mogą być zdecydowanie lepsze od osób, które pracują i nie są orzeczone.

W jaki sposób/sposoby diagnozują Państwo umiejętności społeczno-zawodowe klientów?

To jest po prostu poznawanie tych ludzi. Początkowo, jak zaczynamy pracować, dostajemy klientów, my się z nimi spotykamy w biurze i rozmawiamy.

Czyli nie wiecie, czy mają niskie umiejętności?

Nie. Czasami rodzina dzwoni i doinformuje, ale generalnie przy pierwszym spotkaniu jest do wypełnienia kwestionariusz. Jak podamy taki dokument, to już widzimy, jak wygląda podejście do dokumentu, i widzimy, że trzeba pomóc, przeczytać przykład.

A zdarzają się przypadki, że klienci nie rozumieją pewnych pojęć?

Tak, oczywiście. W przypadku docelowej grupy naszych klientów, które prowadzimy, to jest tak: z niepełnosprawnością intelektualną widzimy, że jest ogólnie problem z czytaniem i pisaniem, więc przechodzimy na tak zwany język prosty, tłumaczenie, wspólne wypełnianie, staramy się, żeby nawet osoba, która miałaby po literce wypełniać ten formularz, robiła to samodzielnie, pomijając osoby, które są, na przykład, niewidome (tutaj trzeba wesprzeć w inny sposób). Kwestia osób ze spektrum autyzmu – rozumienie wtedy dosłowne, czyli mamy jakieś przełożenie na język przepisowy pisany, też trzeba wytłumaczyć, z czym to się wiąże. Z kolei osoby doświadczające chorób psychicznych często pod wpływem stresu przeczytają, ale nie wiedzą, co one przeczytały. Więc często wraca się z powrotem do tych dokumentów, często przepracowuje się to, jak my pracujemy, z czym to się wiąże. Podpisujemy kontrakty współpracy trenera pracy z daną osobą – to są też indywidualne kwestie – gdzie jest rozpisany po kolei każdy etap, i to tak, że nawet z osobą, z którą się pracuje pół roku, i tak wraca się do tych ustaleń, które są kontraktowe. To, że próbka pracy to nie jest pójście do pracy, to, że próbka pracy nie musi się skończyć praktykami to, że idziemy na praktyki wcale nie znaczy, że skończy się zatrudnieniem, że te próbki czy praktyki są bezpłatne, że one mają służyć przede wszystkim naszej osobie. Żeby też przepracowywać, jeżeli praktyka nie skończy się zatrudnieniem, że to nie jest pod kątem wykorzystania tego potencjalnego pracownika, tylko po prostu to nie jest to stanowisko. Ta osoba mimo wszystko, że bardzo chciała, może nawet się odnalazła w zespole, nie sprawdziła się w czynnościach albo odwrotnie, sprawdziła się w czynnościach, a kompletnie nie potrafiła wejrzeć w zespół. Wsparcie trenera polega też na tym, żeby na każdej płaszczyźnie pracować z daną osobą.

A jakbyście Państwo określili, w jakim przedziale wiekowym mieści się gros klientów?

Właściwie mamy osoby od dziewiętnastego roku życia (mogą być od osiemnastego, ale z racji szkoły – dziewiętnastego) do sześćdziesięciu czterech lat. Myślę, że taką największą grupą jest przedział między trzydzieści a czterdzieści lat. Ale mamy dużo młodych osób i dużo właśnie takich sześćdziesiąt plus, które chcą jeszcze coś zrobić, a stają się – nawet nie z powodu niepełnosprawności – nieatrakcyjne na rynku pracy.

Czy młodzi ludzie w wieku 19–35 lat są zdaniem Państwa wykluczeni bardziej cyfrowo, czy społecznie?

Raczej społecznie. Bardziej społecznie, bo cyfrowo… oni już z tym żyją na co dzień. Ale też mamy takie osoby, które trzeba uczyć obsługi telefonu i kwestii związanych z cyfryzacją, czyli wysyłanie maila, tworzenie CV, umiejętność czytania ogłoszeń i wyszukiwania.

A jak oceniacie Państwo umiejętności ludzi młodych w zakresie stosowaniu programów użytkowych  w komputerze?

Szybciej się odnajdą w mediach społecznościowych niż w Wordzie czy Excelu.

Czy sporo jest osób, które nie posiadają umiejętności obsługi Worda czy Excela?

Większość.

A jeśli chodzi o czytanie ze zrozumieniem?

To jest duży problem. Jeszcze rozumienie i rozumowanie, też trzeba to rozbić na te dwie rzeczy.

Czyli z jednej strony mamy wykluczenie cyfrowe, i również problem z czytaniem ze zrozumieniem. A jeśli chodzi o umiejętności matematyczne, wykonanie prostych rachunków, obliczeń?

Są osoby, które w ogóle nie liczą albo potrafią się poruszać w zakresie do dziesięciu. Deklaratywnie pojawiają się też osoby, które liczą dobrze, ale poprzez swoje problemy ze skupianiem uwagi nie są w stanie przeliczyć jakiejś partii materiału. Skupmy się na stu sztukach. W tym momencie osoba umie policzyć trzy, cztery razy, bo gdzieś tam się rozkojarzy i faktycznie to nie wychodzi, więc musimy tutaj podchodzić bardzo indywidualnie. A są osoby, które sobie z tym tematem radzą świetnie.

Pozostały nam jeszcze umiejętności społeczne. Których umiejętności brakuje w tej grupie?

Komunikacyjne, kontakt z grupą rówieśniczą, wychodzenie do miejsc publicznych, gdzieś, gdzie jest więcej osób. Oni się czują bezpiecznie w znanych miejscach, dlatego też często pod kątem rozmów z terapeutami otrzymujemy takie informacje, że my, jako trenerzy pracy, jesteśmy w stanie przez pół roku pracować więcej niż oni przez dziesięć-piętnaście lat, ale to z tego względu, że my wychodzimy na zewnątrz. Bo jeżeli z daną osobą będziemy pracować tylko w biurze, to w tym biurze już będzie okej, ale jak zaczniemy wychodzić w różne miejsca aktywizujące, to wtedy pojawiają się naprawdę ogromne problemy, często lęk przed samym wyjściem, przed miejscem. Bywa, że „oswajamy” osobę z miejscem pracy po to, żeby pojechać, zobaczyć gdzie to jest, jak wygląda budynek, nawet nie wchodząc do niego, bo też nie wszędzie możemy wejść. Jeżeli coś znajduje się w galerii, to pójdźmy do galerii, przy okazji zobaczmy to miejsce pracy z zewnątrz, no ale nie wejdziemy do jakiejś prywatnej firmy „od tak”.

A które kompetencje społeczne w tej grupie są widoczne, a których brakuje?

No właśnie kontakt z drugą osobą, poszukiwanie możliwości założenia rodziny jest silne, a już część znajomych, których mieli jeszcze z tego okresu szkolnego już te rodziny ma, więc nie ma czasu na takie wspólne wyjście, zrobienie czegoś razem, no bo dochodzą obowiązki, a ci ludzie często mają innego rodzaju życie.

Dziękuję bardzo.

Wywiad  przeprowadził Jerzy Mantur – ekspert projektu Szansa